- Wpadłam na drinka.
- Kelsey, jakoś dziwnie się wyrażasz. Jeśli masz jakiś kłopot, powiedz, to przyjadę po ciebie, niezależnie od tego, gdzie jesteś. - To urocze, ale wszystko w porządku. - Zniżyła głos, tak że zabrzmiał uwodzicielsko. - Porozmawiamy o tym... później. - Kelsey, teraz naprawdę się martwię. - Och, nie martw się. - Spojrzała na mężczyznę siedzącego przy jej stoliku. - Nikt mi się nie narzuca. Wiem, kochanie, że jesteś zbudowany jak Conan Barbarzyńca, ale nie musisz ruszać mi na ratunek, sama sobie poradzę. Powiedziała to tak naturalnie i przekonująco, że sama się zdziwiła. Mężczyzna uniósł lekko ręce, wstał i odszedł. - Kelsey, od kiedy jestem zbudowany jak Conan Barbarzyńca? Dlaczego wygadujesz głupoty i gdzie właściwie jesteś? - Po prostu w klubie, Larry, piję wodę sodową. Wiem, że zachowuję się dziwnie, ale wszystko jest w porządku. Wyjaśnię ci kiedy indziej, dobrze? Przysięgam, że nic mi nie zagraża i że w razie czego do ciebie zadzwonię. Teraz się zdrzemnij. Przerwała połączenie, zanim zdążył odpowiedzieć. W ostatniej chwili, bo naprawdę by się zaniepokoił, słysząc, jak cała publiczność śpiewa chórem, a raczej ryczy znaną westernową piosenkę „Domek na prerii". Dziewczyna była już powyżej pasa naga, pozostało tylko to, co niby zasłaniało ją na dole. Obecni na sali mężczyźni podeszli do sceny, 203 nawet ci, którzy przyszli tu z żonami czy dziewczynami. Striptizerka położyła się i zaczęła zmysłowo wić. Potem wstała i kocim krokiem ruszyła do najbliższych sceny stolików. Przyjmowała pieniądze od zachwyconej publiczności. Gorliwie wyciągane z portfeli banknoty można było wkładać w jedno tylko miejsce. Na oczach Kelsey Dane nachylił się i sam wsunął dłonią banknot. Uśmiechnął się do dziewczyny. Ta patrzyła na niego chyba dłużej niż na innych ofiarodawców. Kelsey zorientowała się, że zaciska zęby i usiłuje patrzeć na szklankę, tak jakby była świadkiem czegoś niekoniecznie seksualnego, lecz na pewno intymnego. Była wściekła na Dane'a, choć rozum mówił jej, że nie ma powodu. Dane to dorosły mężczyzna bez zobowiązań. Może sobie chodzić do takich klubów i wkładać banknoty za majtki komu chce. Miała ochotę rozbić mu szklankę na głowie. - Widzę, że sobie radzisz, kochanie. Zobaczyła uśmiechniętą serdecznie kelnerkę. - Tak, dziękuję.