okno. Nie wiedziała, gdzie są ani dokąd jadą. Nie obchodziło jej to ani
trochę. Zapadła ciemność, a reflektory mijanych samochodów uśpiły ją ponownie. Obudziła się, gdy jeep stanął, a kierowca wysiadł z samochodu. Leniwie patrzyła, jak ktoś wychodzi z auta zaparkowanego przed nimi, podaje coś Diazowi, potem salutuje nonszalancko i wraca do swojego samochodu, by odjechać. Diaz podszedł do jeepa od jej strony i otworzył drzwi. - Chodź. Milla posłusznie wysiadła, poruszając się powoli jak wiekowa staruszka. Okazało się, że stoją tuż przed tylną werandą małego an43 415 drewnianego domku. Kobieta czuła na nogach zimny wiatr, chłód przenikał przez jej ubranie. Grunt pod stopami był twardy, chrzęścił jak żwir. W uszach słyszała dziwaczny, nieustający szum. Nie miała pojęcia, gdzie są. - Mam samolot o szóstej - powiedziała, dziwiąc się własnemu schrypniętemu głosowi. - Już się spóźniłaś - odparł lakonicznie Diaz, biorąc ją pod rękę i prowadząc po trzech stopniach do wejścia. Otworzył zewnętrzne drzwi, przytrzymał je własnym ciałem i zajął się wewnętrznymi, drewnianymi. Sięgnął ręką do środka w poszukiwaniu kontaktu, znalazł i Milla zamrugała oślepiona światłem z wiszącej pod sufitem lampy. Diaz wprowadził ją do wnętrza. Pomieszczenie okazało się malutką kuchenką. Wokół unosił się wszechobecny osobliwy zapach. Nie przykry, po prostu... osobliwy Diaz wyszedł, zostawiając ją wewnątrz. I tak była zbyt wymęczona, zbyt wyczerpana psychicznie, by przejmować się jego działaniami. Usłyszała trzask zamykanych drzwi. Diaz wrócił, niosąc swoją torbę i jej walizkę. Przeszedł przez kuchnię do pokoju, kolejne światła rozjaśniły dom. Milla zamknęła oczy i czekała, aż Diaz wróci. Zawsze wracał. .. Wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. - Chyba chciałabyś odwiedzić toaletę - powiedział, a ona uświadomiła sobie, że owszem, chciałaby Łazienka, w której Milla nagle się znalazła, była wyłożona zielonymi i szarymi kafelkami. Diaz wyszedł, zamykając za sobą an43 416 drzwi. Musiał czekać tuż obok, bo kiedy tylko Milla zabrała się do mycia rąk, wszedł znowu do środka. - Podgrzeję trochę zupy - powiedział i pociągnął Millę z powrotem do kuchni. Siedziała przy stole, rozglądając się apatycznie, podczas gdy Diaz myszkował po szafkach. Po chwili znalazł to, czego szukał. - Gdzie jesteśmy? - zapytała Milla słabym głosem. - Outer Banks. Przez moment nie wiedziała, gdzie to jest. Jej brew zadrżała lekko, zaznaczając pracę zmęczonego umysłu usiłującego cokolwiek zrozumieć. Tak! Karolina Północna, przecież tam właśnie byli. Outer Banks to na wybrzeżu. Po chwili połączyła kolejne fakty: szum, który słyszała na zewnątrz, to ocean. Znajdowali się tuż obok plaży.