wargi.
- Tak. Ponad dziesięć lat. Miał prawie czterdzieści. On i babcia praktycznie wychowali Kita i mnie. - Przesunął dłonią po jej podbródku. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Dobrze się znaliście? - Nie. Grono moich znajomych chyba było dla niego zbyt hałaśliwe. - Każde twoje spostrzeżenie może okazać się pomocne. - Cóż, był miły i spokojny. O ile pamiętam, lubił obrazy Thomasa Gainsborough. Wspomniał nawet, że sam rysuje. - Naprawdę? Nie wiedziałem. - Twierdził, że nie jest w tym najlepszy, ale moim zdaniem nie miał racji. Znalazłeś jego prace? - Zdążyłem przejrzeć tylko listy. Może rysunki są u babci. - Powinieneś ją zapytać. - Może tak. - Spojrzał Victorii w oczy. - Dlaczego jesteś dzisiaj dla mnie taka łaskawa? - Sama nie wiem. Pomyślałam sobie, że to straszne stracić kogoś z rodziny, a potem zobaczyłam cię w tym fotelu, z dziwnym wyrazem twarzy i... - Jakim wyrazem? - Pełnym napięcia. Widząc cię takim, zastanawiam się, dlaczego wróciłeś dopiero dwa lata po śmierci brata. Wydawało mu się zawsze, że panuje nad wyrazem twarzy. Był to niezbędny warunek jego bezpieczeństwa. Do tej pory niczym się nie zdradził. Albo wcześniej po prostu nie trafił na osobę równie spostrzegawczą jak Victoria. - Gdybym wiedział, że nie śpisz, wróciłbym wcześniej - powiedział. Nagle go odepchnęła. - Nie wykorzystuj mojego nastroju, żeby mnie uwieść. Cofnął się o krok. - To ty do mnie przyszłaś. I nie broniłaś się przed pocałunkiem. Dlaczego budzę w tobie niepokój? Nie zamierzał się przyznać, że sam jest zdenerwowany. - Wcale nie. Już ci mówiłam, że nie ty pierwszy mnie całujesz i szepczesz miłe słówka, żeby wkupić się w moje łaski. Przypomniał mu się jej szalony taniec z Marleyem. - Ale nie wyszłaś za żadnego ze swoich wielbicieli. - Żaden nie był na tyle nieostrożny, żeby mnie uwodzić w obecności ojca i połowy Londynu. - Okręciła się na pięcie. - Dobranoc, milordzie. Sam dobrze wiedział, że tamtej nocy zachował się nieroztropnie, ale tylko dlatego, że Victoria Fontaine całkiem zamąciła mu w głowie. Po kilku dniach małżeństwa nadal nie znał swojej żony, choć zwykle potrafił ocenić czyjś charakter już po kilku minutach. I to nie jej wina, że najpierw robiła krok w jego stronę, a potem się wycofywała. To on wciąż