życzliwymi przyjaciółkami) - dlaczego Tony wyraźnie
ucina wszelkie rozmowy na temat adopcji Iriny, skoro na początku wręcz się tym przechwalał. Pytanie to wciąż na nowo lęgło się jej w głowie, toteż cały czas usilnie poszukiwała odpowiedzi, traktując te dociekania jako jedyny sposób na odsunięcie myśli od Joanne i zachowanie sprawności umysłowej choćby ze względu na dziecko. I nagle zrozumiała. A gdy to nastąpiło, nie mogła pojąć, dlaczego dotąd była aż tak ślepa. Przez nieskończenie długi czas, starając się o pozwolenie na adopcję, Tony i Joanne nie mogli przebić się przez system, który wciąż ich odrzucał. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znalazło się wyjście i w ciągu zaledwie kilku miesięcy przywieźli Irinę do domu. Sandra odczekała, aż wnuczka zaśnie, a Dean pójdzie do kuchni przygotowywać spaghetti na kolację, po czym ruszyła na poszukiwanie zięcia. Tony w garażu grzebał pod maską samochodu. - Jest już kolacja? - spytał, widząc teściową w bocznych drzwiach. - Niedługo będzie. - Sandra zamknęła za sobą drzwi, nabrała powietrza i przeszła prosto do rzeczy. - Tony, domyśliłam się, dlaczego tak dziwnie zachowywałeś się wobec policji i nie chciałeś ani rozmawiać o adopcji, ani zwrócić się do telewizji. Wyprostował się z nieprzeniknioną, przypominającą maskę twarzą. - Nie wiem, o co ci chodzi. Ściszyła głos. - Zdobyliście ją nielegalnie, tak? - Sandro... - Trzeba było mi powiedzieć! - wybuchnęła, chcąc mieć to wreszcie za sobą. - Przecież bym zrozumiała, jak mogliście myśleć inaczej? Pomogłabym wam, zrobiłabym wszystko... - Na miłość boską - syknął Tony - nie drzyj się tak! - Nic nie szkodzi. Karen jest w kuchni, Irina śpi, a ja mówię dostatecznie_cicho. Tony, zrozum, że możesz mi zaufać, nigdy nie zrobię nic, co... - Kurde, zamknij się wreszcie! - Tony trzasnął maską, policzki mu płonęły. - Jeśli chcesz pomóc, to po prostu trzymaj gębę na kłódkę i nie poruszaj tego tematu. Bóg mi świadkiem, że do końca życia będę żałował tej cholernej sprawy! Sandra wlepiła w niego wzrok. - Ale chyba nie tego, że masz Irinę? - Nie, jasne, że nie tego! Po prostu się zamknij i wysłuchaj mnie choć raz. - W oczach miał czystą rozpacz. - Zrozum, cały czas krąży mi to po głowie, już nie wiem, co mam robić... - Odwrócił się i rąbnął obu dłońmi w dach samochodu. - Zaczynam myśleć, żeby może powiedzieć im o Irinie, bo wtedy