mieszaj się do tego.
Wbiła wzrok w swoje splecione dłonie, potrząsnęła głową. - Prosisz mnie o coś niemożliwego. - Nie zgadzam się, żebyś była w niebezpieczeństwie. Nie wiem, co w tobie jest takiego, ale... Nie mogę cię tak zostawić, żeby iść i dokończyć moje zadanie. Powoli podniosła na niego wzrok. - To co zrobimy? - spytała cicho. - Byłoby najlepiej, gdybyś mnie posłuchała. Widzisz, ja... ja już raz zawiodłem, już raz nie zdołałem kogoś ochronić. I straciłem ją. Jesteś równie dzielna i niezależna jak ona. Kiedy cię dotykam, paraliżuje mnie strach, że tak samo stracę ciebie, jak straciłem ją. RS 178 - Proszę, nie lękaj się o mnie - wyszeptała. Znajdował się tak blisko, że nagle ogarnęła ją ogromna tęsknota, silniejsza niż wszelki lęk o to, co może przynieść przyszłość. Dawno, dawno temu serce Jessiki przepełniała nadzieja, niezależnie od tego, z jakimi trudnościami przychodziło jej się zmierzyć, a było ich wiele. Potem zaszło coś... Jednak teraz, dzięki jego dotykowi, nadzieja obudziła się w niej na nowo, zjawiając się jednocześnie z tym przeszywającym, zarazem słodkim i bolesnym pragnieniem. Nagle wszystko inne przestało mieć znaczenie, a Bryan chyba myślał to samo, ponieważ już nic więcej nie powiedział, tylko pocałował ją. Tym razem zrobił to bez takiej szalonej desperacji jak poprzedniej nocy, tym razem jego pocałunki wyrażały to, co było ukryte w głębi jego serca i duszy, co było najprawdziwsze. Jessica odpowiedziała w podobny sposób, szukając odpowiedzi na pytania, których żadne z nich nie zadało na głos oraz próbując zaspokoić swoją potrzebę, swoją tęsknotę za tym, co wydawało się stracone na zawsze. Chwilę potem nie pamiętała już o żadnych pytaniach i odpowiedziach, błądziła dłońmi po jego twarzy, potem po jego ciele, pozbywając się tej przeszkody, jaką stanowiło ubranie. Rozkoszowała się siłą, z jaką się w siebie wtulili, przesunęła rękami w dół po jego plecach, całowała go po szyi, ocierała się o niego zmysłowo, zachwycona tym, że w jego ramionach znajduje zapomnienie, że może się zatracić do szaleństwa. Nie myślała o niczym, nie czuła lęku, zapomniała o przyszłości, liczyło się tylko tu i teraz, nic więcej. Liczyło się tylko szalone bicie jednego i drugiego serca, dotyk jego ust na jej piersi, dotyk jej palców na jego męskości. Ich ciała splotły się, razem przeturlały się po łóżku, RS 179 szukając nowych pozycji, nowych sposobów dotykania się, cieszenia się sobą nawzajem. Ciepło wewnętrznej strony ud, pieszczota językiem w intymnych miejscach, potem znów uścisk,żar pocałunków, aż wreszcie poczuła go w sobie jak gorącą, stal, nastąpił spazm, eksplozja rozkoszy, obopólne zaspokojenie, ulga. Leżała oszołomiona, powoli wracając do rzeczywistości, rozkoszując się bliskością ich mokrych ciał, napawając się ciepłem jego ramion. Przez lata sądziła, że już nigdy nie zazna czegoś podobnego. Czuła się przy nim tak bardzo bezpieczna, a mimo to broniła się przed pokusą, by do końca poddać się uczuciu. Potrzebowała zachować dystans. - Jessico? Sam jego głos, niski i lekko chropawy, co czyniło go jeszcze bardziej zmysłowym, działał na nią jak pieszczota.