które pisałem do córki.
- Nic z tego - powiedziała Glenda. - Skaner nie tylko kontroluje rysunek linii papilarnych, ale również sprawdza temperaturę i przewodność elektryczną. Zdjęty odcisk nie zawiera informacji o temperaturze i właściwościach elektrycznych. - Uśmiechnęła się lekko. - Zresztą tak samo odcięty palec. Quincy znów przytaknął. Widziała, że to mu się podobało. - Co z próbą ominięcia skanera? Na pewno istnieje sposób, żeby tego dokonać. W końcu właściciel domu może coś sobie złamać i włożą mu rękę w gips albo może obciąć sobie palec, co będzie wymagało czasowej zmiany wzorca odcisków. Takie możliwości też powinni brać pod uwagę. - Firma ochroniarska pomyślała również o tym; byli nawet bardziej przebiegli. W pamięci zapisane są odciski wszystkich dziesięciu palców. Jeśli właściciel będzie miał chociaż jeden palec, może wejść do domu. Quincy zakołysał się na piętach. Wreszcie był pod wrażeniem. - Dlaczego nie kupiłem tego wcześniej? - mruknął. - Nie prowadziłeś firmy. Nabywcy indywidualni dopiero od niedawna mogą kupować ten system. - Glenda dwa razy wstukała swój PIN, przyłożyła do skanera palec wskazujący i otworzyła drzwi. Wchodząc do domu, powiedziała: - Mamy więc najnowocześniejszy system zabezpieczający, kamery w prawie wszystkich pomieszczeniach i podsłuch na liniach telefonicznych. A jeśli jakimś trafem tajemniczy sprawca pokona to wszystko, zawsze mam to. - Poklepała kaburę swojej sprawdzonej broni kaliber 10 mm. - Może być, ale pamiętaj, że moja była żona też wierzyła w system alarmowy, chodziła na wieczorowe zajęcia z samoobrony i z całą pewnością nie była głupia. 135 - Nie wiedziała, jak przewidywać kłopoty. Ja to potrafię. Nie możesz mnie nie doceniać. - Dobrze, ale pamiętaj, żebyś nie zaczęła go lekceważyć. - Uśmiechnął się do niej półgębkiem. Niestety, grymas sprawił, że wyglądał jeszcze smutniej. Pierwszy raz uświadomiła sobie, że Quincy bardzo cierpi. Zastanowiła się, czy on sam zdaje sobie z tego sprawę. - Dokąd jedziesz? - spytała łagodnie. - Za miasto. Córka kończy załatwiać swoje sprawy. Wyjedziemy z samego rana. On zbyt wiele o nas wie. Zna nasze domy, rodziny i przyjaciół. W nowym miejscu mam nadzieję wyrównać tę przewagę. - Niezły pomysł. - Cóż, jestem ekspertem. Spytaj Bethie. Albo Mandy. - Quincy... - Muszę iść. - Co mamy powiedzieć policji? - Powiedzcie, że zajmuję się córką, ale na pewno się odezwę. - Miejsce zbrodni - spróbowała na nowo. - Wiesz, że są pewne kwestie. Nie odezwał się ani słowem. - Quincy, to wszystko zostało ukartowane. Ty to wiesz i ja to wiem, ale ludzie z dochodzeniówki... Uznają to za wskazówkę, że jednak ty to zrobiłeś. W końcu kto może lepiej zaaranżować miejsce zbrodni niż agent federalny? - Wiem. - I ta wiadomość... we wnętrznościach ofiary. To bardzo osobiste i w niczym ci nie pomoże. - Znasz jej treść - odparł oschle. - Tak, ale... - odpowiedziała, kręcąc głową. - Chcę tylko powiedzieć, że to ich nie przekonuje o twojej niewinności. Przynajmniej nie do końca.